KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE
SPOTKANIE #64:
HQCD + BLU-SPEC CD
|
|
Lutowy wstępniak (No. 58, luty 2009; do pobrania TUTAJ) traktujący o ulepszonych metodach tłoczenia i wykonywania krążków Compact Disc wzbudził sporo emocji. Przypomnę, że rzecz dotyczyła płyt HQCD – HiQuality CD, Blu-spec CD oraz SHM-CD – Super High Material CD. Byłem właśnie po pierwszych odsłuchach większej partii płyt we wszystkich tych odmianach i wraz z przybliżeniem ich genezy, chciałem się z Państwem podzielić wrażeniami. Jak wiadomo, a co wywołało sporo głosów przeciwnych, nie do końca mi się te rozwiązania podobały i – moim zdaniem – większą zmianę wprowadzało inne wydanie (remastering) niż wspomniane technologie. Nie było to jednak porównanie na tyle pogłębione, żebym mógł mówić o pewności. Dlatego też zamówiłem z CD Japan samplery HQCD i Blu-spec CD, umożliwiające bezpośrednie porównanie technologii, a nie reedycji. Samplery, o których mówię: HiQualityCD. Jazz Selection, wydana przez EMI Music Japan oraz Feel The Difference of the Blu-spec CD. Jazz Selection, przygotowana przez Sony Music Japan, zostały pomyślane właśnie pod kątem takich porównań. Są to bowiem podwójne albumy, gdzie jeden krążek wytłoczony jest w klasyczny sposób, a drugi w nowej technologii. Zakładając oczywiście, że firmy niczego nie pogorszyły przy tłoczeniu CD, żeby podkreślić zalety promowanej przez siebie wersji, to najlepsza możliwość na dokładne odsłuchy porównawcze i jednoznaczne wyrobienie sobie opinii. Aby porównanie poszerzyć, odsłuchaliśmy kilka innych tytułów, zderzając ze sobą również różne reedycje.
PŁYTY
Porównywaliśmy następujące płyty:
HQCD
∙ HiQualityCD. Jazz Selection, EMI Music Japan, TOCJ-90010, HQCD + CD.
Podwójny album z dokładnie tymi samymi utworami wytłoczonymi na zwykłym CD i na HQCD. Jak deklaruje firma, to identyczny master, a jedyną różnicą jest właśnie sposób wykonania krążka. Wybrałem sampler jazzowy, bo jest mi najbliższy muzycznie – są na nim m .in. Art Blakey, Clifford Brown, Julie London, Sonny Clark, Art Pepper itd., ale dostępne są również samplery rockowe i z klasyką. Jak widać wersja z jazzem zawiera nagrania z wytwórni Capitol i Blue Note. Nagrania są identyczne, jednak płyty fizycznie różnią się nadrukiem – w HQCD zastosowano farbę złotą, a w CD niebieską. Obydwie płyty zostały wytłoczone przez Media Tech. Ponieważ jest to wydawnictwo promocyjne, jest naprawdę niedrogie – 980 Jenów (dostępne na CD Japan).
∙ Jazzmen Detroit/Kenny Burrell, Savoy/Denon Corporation U.S.A, COCB-50301, CD.
∙ Jazzmen Detroit/Kenny Burrell, Savoy/Columbia Music Entertainment, COCB-53756, HQCD.
Remaster tej płyty został wykonany przez studio H2/Hiroyuki Hosaka (Nippon Columbia aka Denon) w roku 1992, z którego też roku pochodzi wersja CD. Po kupieniu przez Columbię katalogu firmy Savoy całość została wydana ponownie, jednak jako płyty HQCD. Wszystko wskazuje na to, że to dokładnie ten sam master, a obydwie płyty zostały wytłoczone w Japonii – CD przez Denona, a HQCD przez Columbię, ale w tłoczni Media Tech.
Blu-spec CD
∙ Feel The Difference of the Blu-spec CD. Jazz Selection, Sony Music Japan, SICP-20050-1, Blu-spec CD + CD.
Ta sama historia, co z samplerem HQCD: dwa krążki z dokładnie tym samym materiałem, w dobrej cenie, jeden wytłoczony na maszynach do Blu-raya, z dokładniejszymi pitami i landami, a drugi na klasycznej maszynie, tyle, że także w Japonii. Również w tym przypadku mamy do czynienia z dokładnie tym samym materiałem i masteringiem, wykonanym przez Tetsua Naito (Sony Music Studios Tokyo) i płyty ponownie mają różne nadruki – CD czarny, a Blu-spec CD… niebieski. To też świetny sampler, ponieważ znajdziemy na nim Milesa Davisa, Weather Report, Dave’a Brubecka, Theleniousa Monka, Duke’a Ellingtona itp.
∙ Miles Davis, Kind of Blue, Columbia/Legacy/Sony Music, 27105 2, Legacy Edition, 50th Anniversary DeLuxe Set, 2 x CD.
∙ Miles Davis, Kind of Blue, Columbia/Legacy/Sony Music Japan, SICP-20001, Blu-spec CD.
To dokładnie ten sam remaster, przygotowany na 50. lecie Kind of Blue przez Marka Wildera i Maria Triana. Płyty różnią się jednak nadrukiem. Przypomnijmy, że o jubileuszowej wersji pisaliśmy już wcześniej (TUTAJ) i okazało się, że to najlepszy master cyfrowy do tej pory, znacznie lepszy niż wersje japońskie. Płyta do porównań została wytłoczona w Unii Europejskiej. W domu odsłuchałem jeszcze wersję z boxu, wytłoczoną w USA. Jest lepsza niż europejska, ale różnice między CD i BSCD wskazywane podczas spotkania KTS-u były dokładnie takie same.
∙ The Dave Brubeck Quartet, Time Out, Columbia/Sony Music Japan, SRCS-9163, Master Edition, CD.
∙ The Dave Brubeck Quartet, Time Out, Columbia/Sony Music Japan, SICP-20014, Blu-spec CD.
Wersja CD pochodzi z prestiżowej serii Master Edition, a więc w technologii Super Bit Mapping i została wydana w formie mini-LP w roku 1992. Nowa wersja wydana została w plastiku. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć, czy to te same mastery, czy różne. Japońska wkładka jest w obydwu identyczna.
SESJA
Inaczej niż przy wszystkich poprzednich odsłuchach, tym razem zdecydowaliśmy się na sesję w dwóch miejscach – najpierw u Janusza (por. TUTAJ ), a zaraz potem u Ryszarda (por. TUTAJ). Zdecydowaliśmy się na ten szalony rajd dlatego, że nie trzeba było niczego dźwigać i dlatego, że tym razem rzecz dotyczyła wszystkich melomanow-audiofilów, bez względu na budżet i rodzaj systemu. Dlatego też wartościowe wydało nam się zdublowanie odsłuchów w dwóch różnych systemach, niepodobnych do siebie niemal pod żadnym względem, służącym jednak temu samemu – odsłuchowi muzyki. Możliwość szybkiego przejścia między płytami umożliwiła też odsłuch tzw. ślepy, tj. AB (nie jest to odsłuch „double blind test” ABX, który już przećwiczyliśmy i który jest wysoce podejrzany – nie nadaje się, naszym zdaniem, do oceny brzmienia muzyki). Wyniki tych porównań były fascynujące.
Jak mówiłem, było to porównanie AB, w którym tylko ja wiedziałem, która płyta jest w danym momencie grana. Przyjęliśmy zasadę, że w ramach jednej płyty zawsze A to była ta sama wersja i to samo w przypadku B. Zarówno przy płytach HQCD, jak i Blu-spec CD preferencje słuchających we wszystkich kolejkach były niemal niezmienne, co wskazuje na to, że różnice są słyszalne. Powiem więcej – różnice są naprawdę bardzo duże. Zupełnie inaczej przez panel słuchaczy potraktowane zostały jednak płyty HQCD i Blu-spec CD.
HQCD
Przy płytach HQCD słuchający podzielili się niemal po połowie. W większości przypadków wybierali te same tłoczenia, wskazywali jednak na różne aspekty grania, które raz przeważały za jednym typem, a za drugim razem za innym. Dodam, że nikt nie wiedział, która płyta to CD a która HQCD, o tym dowiedzieli się po przesłuchaniu, a po prostu wskazywali na A (CD) lub na B (HQCD). Pod spodem znajdą państwo tabelkę z wynikami. Każdy głos ‘za’ został oznaczony krzyżykiem, obok którego jest pierwsza litera imienia głosującego. Krzyżyk przyznawany był wersji, która się bardziej podobała słuchającym. Wcześniej wskazywali, która, według nich, płyta właśnie grała. Ponieważ ten ostatni parametr niemal w 100 % się zgadzał (chodzi o to, że zawsze panel potrafił wskazać na to, czy to płyta A czy B), przyjąłem za najważniejsze wskazanie preferencji słuchających.
System I - Janusz |
Wykonawca: | A (CD) | B (HQCD) |
I. Julie London | X (R) X (J) | X (RS) X (T) X (W)
|
II. Chet Baker | ½ X (RS) ½ X (T) ½ X (J) ½ X (W) X (R) | ½ X (RS) ½ X (T) ½ X (J) ½ X (W)
|
III. Art Blakey&The Jazz Messengers | ½ X (RS) ½ X (R) X (J) X (W) X (T) | ½ X (RS) ½ X (R)
|
IV. Jazzmen Detroit/Kenny Burrell | ½ X (T) X (J) X (R) X (W) | ½ X (T) X (RS)
|
Razem: | 12 ½ X | 7 ½ X |
Okazuje się, że płyty HQCD grają w znacznie gładszy, nieco cieplejszy, wyraźnie bardziej plastyczny sposób niż CD. Wszystko wydawało się czystsze, bez „farfocli”, bez denerwujących detali pozamuzycznych itp. Tylne plany były znacznie bliżej niż na CD, przez co mieliśmy wrażenie, że dźwięk jest głośniejszy, a wolumen instrumentów większy. Różnica była tak duża, że przez chwilę poddano w wątpliwość uczciwość EMI Music Japan, która mogła przecież przygotować płyty jeszcze na etapie masteru tak, żeby się od siebie maksymalnie różniły. Odrzuciliśmy jednak to podejrzenie przy kolejnych płytach – po prostu różnice są naprawdę duże. Z tabelki wynika jednak coś znacznie ciekawszego – oto większość głosów na ‘tak’ została oddana dla płyty CD. Wprawdzie jeśli ktoś ze słuchających cenił właśnie te podane przeze mnie zalety HQCD, zwykle optował za tym tłoczeniem. Jednak nie zawsze. Płyty CD były bowiem znacznie bardziej rozdzielcze. Bez cienia wątpliwości ilość informacji jest na nich większa, co przekłada się na dużo lepszą głębię sceny, na lepsze różnicowanie dynamiki itp. Brzmienie jest nieco „brudne”, ale raczej dlatego, że takie są po prostu te nagrania. Szczególnie góra pasma jest tu lepiej definiowana i rozbudowywana – przy HQCD brzmiała tak, jakby nagranie zostało „przepuszczone” przez lampowy „uanalogawiacz”.
Ciekawy był rozkład typów u Ryszarda, do którego pojechaliśmy po pierwszej turze odsłuchów:
System II - Ryszard |
Wykonawca: | A (CD) | B (HQCD) |
I. Julie London | X (W) | X (RS) X (T) X (J) X (R) |
II. Miles Davis | X (W) X (J) | X (RS) X (T) X (R) |
III. Duke Ellington | X (W) | X (RS) X (T) X (J) X (R) |
IV. Jazzmen Detroit/Kenny Burrell | X (W) X (RS) X (T) X (J) X (R)
| |
Razem: | 9 X | 11 X |
Sytuacja ta wymaga komentarza. Widać jasno, że wskazania rozkładały się dość równo po obydwu stronach pionowej linii dzielącej CD i HQCD, jednak nastąpiła istotna zmiana: nie było połówkowych głosów, każdy był zdecydowany i jednoznaczny. Na systemie Ryszarda, w którym jest mocniejszy i głębszy bas, jednak rozdzielczość, definicja i scena dźwiękowa są znacząco gorsze niż u Janusza, subtelne różnice były mniej zauważalne, grały mniejszą rolę, pierwsze skrzypce zaczęła grać za to tzw. całość. I jeszcze jedno – w miarę, jak się system rozgrzewał (został włączony po naszym przyjeździe i ze względów logistycznych nie mieliśmy dużo czasu na czekanie, aż w pełni dojdzie do siebie), tym więcej zalet wykazywały wersje CD – zaczęło się to od Kenny’ego Burrella, ale później było to znacznie łatwiejsze do wychwycenia.
Blu-spec CD
O ile przy HQCD można było mówić o preferencjach, o tyle przy Blu-spec CD sprawa była jasna i klarowna w obydwu systemach: to znacznie lepsze płyty niż CD. Biję się więc w piersi i korzę – przypomnę, że pierwsze odsłuchy tego „wynalazku” były zniechęcające i doradzałem ostrożność. Być może, że była to wada samej płyty, której wtedy słuchaliśmy (Weather Report Heavy Weather), może tego, że nie było to rygorystyczne porównanie – nie wiem. Wiem jedynie, że się myliłem. HQCD to ciekawostka, której można ulec, ale się nie musi, jednak Blu-spec CD to konieczność. Trzeba jeszcze poczekać na wersje mini-LP, ale już wiadomo, że to jest coś realnie poprawiającego jakość dźwięku i coś, co rzeczywiście wnosi do tej gry nową jakość. Pod spodem znajdą Państwo tabelę z odsłuchu u Janusza – nie pokazuję głosowania u Ryszarda, ponieważ było identyczne:
System I - Janusz |
Wykonawca: | A (CD) | B (HQCD) |
I. Weather Report (sampler) | X (W) | X (RS) X (T) X (J) X (R) |
II. Dave Brubeck (sampler) | | X (RS) X (T) X (R) X (J) X (W) |
III. John McLaughlin&Mahavishnu Orchestra (sampler) | X (W) X (T) X (J)
| X (RS) X (R)
|
IV. Miles Davis, Kind of Blue | | X (W) X (RS) X (T) X (J) X (R)
|
V. Dave Brubeck, Time Out | X (T) | X (W) X (RS) X (J) X (R) |
Razem: | 5 X | 20 X |
Znowu warto zauważyć, że wybory były jednoznaczne, a różnice między tłoczeniami bardzo wyraźne – wyraźniejsze nawet niż między częścią klasycznych remasterów. Podzieliliśmy się jedynie przy nagraniu Birds of Fire McLaughlin&Mahavishnu Orchestra, ponieważ wersja CD była mniej przesterowana, jakby czystsza. To może jednak pokłosie charakteru dźwięku z Blu-spec CD: jest większy, bardziej nasycony, dynamiczniejszy, a bas schodzi wyraźnie niżej; znacznie lepsza jest też scena. W ogóle wydaje się, jakby dźwięków przybywało, ale nie przez rozjaśnienie brzmienia, a przez nagłe „dopompowanie” detali wewnątrz ram, które nakreślone zostały w CD.
PODSUMOWANIE
Jak na tak, zdawałoby się, niewielkie zmiany, jak materiał, z jakiego został wykonany krążek i jak został wytłoczony, różnice między klasycznymi tłoczeniami CD i tłoczeniami HQCD i Blu-spec CD są niesamowicie duże. Słychać je na każdym systemie, nawet najtańszym, z tym, że w zależności od jego klasy można je w różny sposób interpretować i oceniać. Na „okrągłych”, ciepłych, gładkich systemach HQCD – co zaskakujące, jako że reprezentuje dokładnie te same cechy – może się bardziej podobać. Nie wszystkim i nie zawsze, jednak statystycznie rzecz biorąc, będzie lepiej. Im bardziej w górę, tym jego przewaga topnieje i wychodzą na jaw jego wady. Nie potrafię więc zdecydować, czy warto kupować regularne (byle japońskie!) wersje tłoczeń, czy HQCD. W przypadku Blu-spec CD sprawa jest jednak jasna – to naprawdę COŚ. Zaskakujące, że pomysł pochodzi od „mejdżersa”, wielkiego koncernu, który wprawdzie kiedyś był zaangażowany w dźwięk wysokiej jakości (wspomnijmy chociażby SBM, SACD itp.), który jednak od dawna zanurzony jest w świecie „entertainment”, z klasycznym audio i ze stereo kojarzonym coraz rzadziej. Gratulacje!!!
System I
∙ Odtwarzacz CD – Ancient Audio Lektor Grand SE, test TUTAJ
∙ Wzmacniacz mocy – Ancient Audio Silver Grand Mono, opis TUTAJ i TUTAJ
∙ Kolumny podstawkowe – Sonus faber Electa Amator (I), opis TUTAJ
∙ Interkonekt – Acrolink Mexcel 7N-DA6300, opis TUTAJ
∙ Kabel głośnikowy – Tara Labs Omega, opis TUTAJ
∙ Kable sieciowe: Acrolink 7N-PC9100 i Acrolink 7N-PC7100, opisy TUTAJ i TUTAJ
∙ Listwa sieciowa – Fadel Art
System II
∙ Odtwarzacz SACD – McIntosh MCD301
∙ Wzmacniacz mocy – McIntosh MC275 (IV); recenzja wersji Commemorative Edition TUTAJ
∙ Interkonekt XLR – Tara Labs ISM The 0.8; recenzja TUTAJ
∙ Kabel głośnikowy – Tara Labs The 0.8
∙ Kable sieciowe AC Nordost Valhalla
∙ Kondycjoner (tylko dla odtwarzacza) – Nordost Thor
∙ Kolumny – Avantgarde Acoustic Uno Nano.
Kontakt:
HiQuality Compact Disc
Blu-spec CD
EMI Music Japan
Sony Music Japan
CD Japan
PŁYTY PROSTO Z JAPONII
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
|